Zawiodłem na całej linii, jako ojciec, mąż, ale także jako syn, brat oraz przyjaciel i kolega. Wszystko zaczęło się niewinnie. Byłem w jednym z pubów na męskim wieczorze. Usłyszałem głośną wesołą melodię, która wyraźnie przebijała się ponad gwar w lokalu. Dźwięk wygranej z maszyny – „jednorękiego bandyty”. Stwierdziłem, że 50 zł to nie dużo pieniędzy i mogę zagrać, a nóż coś wygram. Jeden, drugi, trzeci banknot. Wszystko przegrałem. Byłem na siebie zły, chciałem się odbić. Gra wciągnęła mnie błyskawicznie. Wsadziłem kolejne pieniądze. Maszyna zabrała całość. Kolejne dni i tygodnie minęły na wybieraniu oszczędności i przepuszczaniu ich na maszynie. Nawet jak się udało coś wygrać to i tak „inwestowałem” to w kolejną grę. Zacząłem pożyczać pieniądze po rodzinie i przyjaciołach. Kiedy oni nie mieli, pożyczałem w chwilówkach. W końcu wszyscy rzucili się na mnie z żądaniem spłaty. Miałem próbę samobójczą, wtedy skala problemu wyszła na jaw.
Podjąłem leczenie i przestałem grać, jednak długów było zbyt dużo. Od rodziny dowiedziałem się o możliwości ogłoszenia upadłości konsumenckiej. Na szczęście dokumentacja z leczenia oraz moja postawa na sali sądowej przyczyniła się do tego, że sąd ogłosił moją upadłość. Rodzina mi wybaczyła, a sąd dał druga szanse na normalne życie.