Codzienność, która mnie otacza, sprawia, że przestaję myśleć racjonalnie i gubię się w labiryncie własnych emocji. Mam na imię Agata i jestem mieszkanką Polic w województwie zachodniopomorskim. Mam dwie córki, które studiują w Poznaniu. Zawsze byłam uczciwa i nie lubiłam mieć długów. Od wielu lat jestem zatrudniona w szkole jako nauczycielka polskiego i ta praca stanowi mój jedyny dochód.
Życie prywatne dawno przestało mieć dla mnie znaczenie w obliczu problemów, z którymi muszę się codziennie mierzyć. Od dwóch lat jestem w separacji z mężem, jednak nim to się stało mieliśmy wspólne zobowiązania.
W 2004 roku kupiliśmy mieszkanie własnościowe, które w 100% spełniało moje potrzeby. Mieliśmy swój kąt oraz niską ratę kredytu, więc według mnie wszystko było w porządku. Jednak mąż miał ambicje, które przekraczały nasze możliwości finansowe. Mianowicie chciał kupić dom z ogrodem. Miałam ku temu wiele wątpliwości, ponieważ kredyt miał być wzięty we frankach szwajcarskich. Długo biłam się z myślami i próbowałam odwieść go od tego pomysłu, jednak był nieugięty. Od zawsze potrafił mną manipulować w taki sposób, że tańczyłam jak mi zagrał. W 2009 roku wzięliśmy kredyt w innej walucie niż w tej, w której zarabialiśmy na co dzień.
Nie trzeba było długo czekać, gdy przyszła kompilacja niepowodzeń. Po kilku latach frank diametralnie się umocnił względem innych walut, a nasza rata drastycznie wzrosła. Moja wypłata nie wystarczała na pokrycie zobowiązań, a na domiar złego mąż stracił pracę o czym nie wiedziałam do momentu pojawienia się w drzwiach komornika. Byłam załamana i czułam, że tracę grunt pod nogami. Poczułam się oszukana jako żona. Nie mogłam zrozumieć dlaczego mąż ukrył przede mną tak istotny dla nas wówczas fakt.
Ale żyć trzeba było, a zobowiązania spłacać. Brałam nadgodziny, aby choć trochę więcej zarobić i podreperować domowy budżet. Mąż w tym czasie ponoć szukał pracy, ale bardzo opornie mu to szło. W związku z tym, że moje zarobki nie wystarczały na spłatę kredytu, a pism ponaglających tylko przybywało, zdecydowałam się na kilka pożyczek. Bardzo tego kroku żałuję. Dziś wiem jak duży wpływ to miało na moją dzisiejszą sytuację.
Niedługo po tym odkryłam, że mąż nie tylko w kwestiach pracy był wobec mnie nieuczciwy. Ukrywał przede mną również skłonności do hazardu, który skutecznie pochłaniał nasze niewielkie zaskórniaki na czarną godzinę. Tego było dla mnie zbyt wiele. Czułam się rozbita i zostawiona sama sobie. Jedyną osobą, z którą mogłam porozmawiać był mój tata. Mimo swojej trudnej sytuacji związanej ze zdrowiem, do dziś jest dla mnie oparciem.
Mąż nie chciał ratować naszego małżeństwa, odrzucał od siebie każdą propozycję pójścia na terapię. Nie widział swojego problemu, tak jest do dziś. Otworzyłam swoje konto, odcięłam się od niego finansowo co spowodowało gromkie oburzenie z jego strony.
Stagnacja finansowa, w której się znaleźliśmy spowodowała licytację naszego domu w 2017 roku. Zostaliśmy bez dachu nad głową. Na szczęście mnie przyjął tata. Komornik zabiera mi połowę pensji, więc bardzo ciężko jest mi cokolwiek odłożyć, aby nadpłacić zobowiązanie. Sama od dłuższego czasu korzystam z terapii, ponieważ nie potrafię odnaleźć się w tej sytuacji. Czuję się jak pasożyt, ponieważ tata opłaca wszystkie rachunki, a mnie nie stać nawet na to, aby go odciążyć. Mąż w dalszym ciągu próbuje stosować na mnie swoje manipulacje. Na szczęście uodporniłam się na nie i ignoruję wszelkie wiadomości z jego strony. Szukałam rozwiązań, próbowałam się dogadać z komornikiem, ale niestety każda próba była zbywana, a ja jak byłam z problemem tak nadal w nim tkwiłam.
Niespodziewanie jednak usłyszałam o Upadłości Konsumenckiej, która pozwala na umorzenie zadłużeń. Po latach stresu i upokorzeń poczułam, że mogę odetchnąć pełną piersią. Stwierdziłam, że nie dam rady spłacić długów, jeśli nie nastąpi jakiś cud. Uznałam, że w mojej sytuacji to jedyne wyjście, ponieważ mąż nie pomagał mi w spłacie kredytu oraz pożyczek. Ta decyzja podniosła mnie z dna i sprawiła, że na nowo znalazłam sens życia. Od lat nie czułam się tak dobrze. Mój wniosek opisywał dokładnie to czym się tu podzieliłam. Mam nadzieję, że już niedługo rozpocznę nowe życie i w końcu będę mogła zapewnić mojemu tacie godną starość bez stresu, że zaraz znów zapuka do nas komornik.