66hsqjleqe53d4r4vo05aghtyqo5tl

Mam na imię Emilia, pochodzę z rodziny, w której nigdy się nie przelewało

1 lipca, 2021
Autor: Adam

Jeżeli jest rozwiązanie, które mogłoby nas uratować to jest to właśnie Upadłość Konsumencka

Mam na imię Emilia. Pochodzę z rodziny, w której nigdy się nie przelewało. Rodzice pracowali zapewniając mi oraz mojemu bratu godne warunki do życia. Dbali o nasze potrzeby bez luksusów ze względu na kwestie finansowe. Gdy wyjechałam na studia, u ojca zaobserwowano chorobę nerek, która konsekwentnie odbierała mu możliwość lepszych zarobków. Rodzice zostali sami, nie mogąc pomagać nam na studiach. Musiałam podjąć dodatkową pracę, aby wystarczyło na opłaty pokoju. Na pierwszym roku poznałam swojego męża. Tuż po studiach postanowiliśmy się pobrać i kupić coś swojego.

Partner pracował sezonowo za granicą, więc jego zarobki były mocno umowne. Zdarzało się, że były miesiące gorsze i lepsze. Ja pracowałam wówczas jako pomoc biurowa. Mając niewielkie zaplecze finansowe chcieliśmy sformalizować nasz związek. Zaczęliśmy organizować ceremonię dzięki pomocy teściów. Jednak zabrakło nam 10 tys zł, aby wszystko dopiąć. Termin zbliżał się nieubłaganie, więc postanowiliśmy, że weźmiemy drobną pożyczkę, którą od razu zaczniemy spłacać z prezentów od gości. Pech chciał, że tuż przed ślubem, partner stracił pracę, co spowodowało małe trzęsienie ziemi w naszej sytuacji.

Od razu rozpoczął poszukiwanie nowej pracy, ale próby te okazały się nieskuteczne. Moja niezbyt wysoka pensja nie była wystarczająca na pokrycie kosztów najmu mieszkania, więc uznaliśmy, że wprowadzimy się do rodziców męża. Sytuacja nie ulegała polepszeniu, więc mąż podjął decyzję o założeniu własnej działalności gospodarczej. Otworzył firmę budowlaną – w oparciu o pomoc ojca. Wszystko sugerowało, że jest to mądry ruch. Wzięliśmy wspólny kredyt na rozpoczęcie działalności, ok. 250 tys zł. Przy okazji biorąc kredyt, pomogłam rodzicom, którzy przez chorobę taty mocno podupadli finansowo.

W czasie wielkich zmian okazało się, że jestem w ciąży. Byliśmy jednocześnie szczęśliwi i przerażeni, ponieważ żadne z nas tego nie planowało – nie teraz. Teściowie byli zapracowani, więc nie mogłam wrócić do pracy, gdy urodziłam. Zostałam w domu i opiekowałam się dzieckiem. Mężowi nie szło w firmie. Brak zleceń generował same straty. Kolejne raty, których w pewnym momencie nie byliśmy w stanie spłacać. Pomoc teściów była nieoceniona, ponieważ brali nasze raty na siebie, ale wiadomym było, że nie będzie trwało to wiecznie.

Na prośbę męża wzięłam jeszcze dwa kredyty, aby ratować działalność. Pieniądze te poszły wyłącznie na firmę, nie wzięłam z nich dla siebie ani złotówki. Przez krótki czas było dobrze, ale problemy wróciły ze zdwojoną siłą. Ilość rat oraz ich wysokość zaczął przekraczać możliwości nasze oraz teściów. Niestabilność finansowa bardzo odbijała się na naszych relacjach. Teściowie już nie mieli możliwości nam pomagać, a windykatorzy zaczęli dzwonić i wysyłać listy. Doszło do tego, że nie byliśmy w stanie płacić jednocześnie wszystkich rat, więc wybieraliśmy wierzycieli, którym będziemy płacić. Co miesiąc był inny. Łatwo się domyślić, że to nie poprawiło naszej sytuacji, a jedynie ją pogłębiło. Dziś wiemy jak bardzo utraciliśmy kontrolę nad naszym życiem. Zaczęło się od chęci bycia razem, a skończyło na długach, których nie jesteśmy w stanie spłacić.

Mamy dużo zadłużeń nie tylko kredytowych, ale także w rodzinie. Czuję się nie tylko odpowiedzialna za tę sytuację, ale również za nasze dziecko, któremu nie jesteśmy dać wszystkiego co chcielibyśmy, aby miało. Jeżeli jest rozwiązanie, które mogłoby nas uratować to jest to właśnie Upadłość Konsumencka.

Jesteśmy otwarci na rozmowę z Tobą. Skontaktuj się z nami.

Każda historia jest inna, tak jak i jej bohater. Zrób pierwszy krok do nowego życia i pozostaw swoje dane. Skontaktujemy się z Tobą i znajdziemy rozwiązanie.

Zostaw kontakt, oddzwonimy