66hsqjleqe53d4r4vo05aghtyqo5tl

Mam na imię Ewa, mam 42 lata i mieszkam w Szczecinie

11 stycznia, 2021
Autor: Adam

Moje trudne doświadczenia mają swoją genezę już w dzieciństwie, gdy pojawiły się u mnie kłopoty zdrowotne. Od 11 roku życia choruję przewlekle na chorobę płucną, której objawami są głównie duszności, płytki oddech oraz zadyszka.

Mam na imię Ewa, mam 42 lata i mieszkam w Szczecinie.

Moje trudne doświadczenia mają swoją genezę już w dzieciństwie, gdy pojawiły się u mnie kłopoty zdrowotne. Od 11 roku życia choruję przewlekle na chorobę płucną, której objawami są głównie duszności, płytki oddech oraz zadyszka. W naszym domu było nas siedmioro – mam dwie siostry i dwóch braci. Ojciec starał się wszystko trzymać w ryzach twardą ręką, ponieważ mama dużo piła. Dziś rozumiem jak musiał być w tym wszystkim osamotniony i zagubiony. Przez to w domu można było często słyszeć krzyki, a czasem nawet doświadczyć twardej ręki ojca. To on utrzymywał nas finansowo starając się zapewnić nam wszystko, co niezbędne, ale to nie zawsze wystarczało.

Gdy skończyłam 20 lat, wyszłam za mąż za człowieka, który w tamtym momencie wydawał mi się być ideałem. Mąż był policjantem, oddanym służbie. Czułam się kochana i zrozumiana. Chciałam zbudować z nim rodzinę, której tak zawsze pragnęłam. W 1999 r. urodziłam syna, a w 2001 córkę. Byłam szczęśliwa jak nigdy, nie myślałam nawet, że to szczęście może tak krótko trwać.

Z początku zaczynało się niewinnie. Mąż wracał poirytowany z pracy, nie w humorze. Tłumaczyłam to sobie przemęczeniem. Zaczął się ode mnie odsuwać, unikać kontaktu, a nawet rozmowy. Dodatkowo z dnia na dzień stawał się, co raz bardziej przemocowy w stosunku do naszych dzieci. Potrafił na nie krzyknąć lub szarpnąć. Widać było, że coś jest nie tak, ale nie chciał ze mną rozmawiać.

W pewnym momencie zauważyłam, że jego dłuższe warty pozytywnie wpływają na nasze życie rodzinne. Mamy wówczas czas na oddech i swobodę. Odpoczywamy wtedy psychicznie i fizycznie. Nie chciałam nigdy tak myśleć, ponieważ moja miłość do męża zawsze była szczera i głęboka, jednak chwilami nie pozostawiał mi wyboru.

W 2003 roku udało nam się dostać kredyt na mieszkanie. Osiągał on wysokość 220 tysięcy złotych, ale pozwalał na to, aby każdy z nas miał swój kąt. Wierzyłam, że to się uda, bo mąż znów stał się czuły i kochający. Myślałam, że to zmiana mieszkania wpłynęła na poprawę jego nastroju. Chciałam bardzo wierzyć, że nasza miłość znów powróciła. W 2007 roku dowiedziałam się o zdradzie męża, co definitywnie kończyło ten związek z dziurą w moim sercu.

Nie mogłam na niego patrzeć, a co dopiero z nim żyć. Zostawił nas z kredytem, bez wsparcia finansowego. Uciekł jak ostatni tchórz do nowej kochanki. Prosiłam go o pomoc w spłacie zobowiązania, ale jedyną reakcją był szyderczy śmiech i każdorazowe okazywanie wyższości, bo przecież to ja go wyrzuciłam. Rozwód nastąpił w 2008 roku.

Pracowałam na trzy zmiany, aby łączyć koniec z końcem. Mało wtedy spałam. W pracy na produkcji, poznałam mężczyznę, który w tamtym czasie okazał się być dla mnie ogromnym wsparciem i przyjacielem. W pewnym momencie połączyło nas uczucie, które towarzyszy nam do dziś. Partner jest osobą pomocną, która nigdy nie nadwyrężyła mojego zaufania. To dzięki niemu mogłam znowu stanąć na nogi. Zdecydował się na wzięcie kredytu, aby wykupić połowę mieszkania od mojego byłego męża. Dzięki temu mogliśmy spokojnie tam mieszkać. Jednak to powodowało, że w naszym budżecie musieliśmy znaleźć miejsce nie na jeden, a już na dwa kredyty.

Dzieci nie chciały kontaktu z ojcem. Bały się go i nie chciały do niego jeździć. Kilkukrotnie dzwonił do mnie, odgrażając się, że je przeciwko niemu buntuję, co oczywiście nie miało żadnego pokrycia w prawdzie.

Córka mając 18 lat, urodziła dziecko. Jej partner nie chciał spełniać się w roli ojca i nie myślał o wychowaniu swojego syna. Pozwoliłam zamieszkać córce z nami, obiecując wsparcie, aż nie stanie na nogi. Córka nie pracowała i nie zapowiadało się, aby miała zacząć. Przestawało nam wystarczać na codzienne życie, pieluchy, jedzenie. Zaczął się etap zaciągania chwilówek, które w późniejszym czasie przyniosły wyłącznie same problemy.

Dodatkowo pojawiły się u mnie kolejne problemy zdrowotne, które w znacznym stopniu utrudniały wykonywanie codziennych obowiązków. Poza dusznościami, zaczęłam mieć problemy z kręgosłupem. Z racji wykonywania pracy stojącej, bóle nasiliły się, a ja zostałam zmuszona do przejścia na zwolnienie lekarskie. Obecnie jestem na rehabilitacji i przyjmuję sterydy. Jednak nie da się ukryć, że moje zarobki stanowczo zmalały, co przełożyło się na uszczuplenie budżetu do absolutnego minimum. Partner pracował, jednak jego zarobki również nie starczały na jednoczesne pokrycie zobowiązań oraz życie.

Córka mieszkała u nas pół roku, gdy podjęła decyzję o swoim wyjeździe za granicę. Zostawiła nam dziecko, tłumacząc się, że nie może jej rozpraszać i chce zacząć zarabiać, aby nam pomóc. Dni mijały, a córka, co raz rzadziej odbierała telefony. Pewnego dnia dostałam od niej wiadomość, że nie chce zajmować się już dzieckiem. Bez słowa wyjaśnienia. Zaczęłam łączyć wątki. To jak córka zachowywała się w stosunku do syna – nie brała go na ręce, nie chciała karmić ani przytulać. Już wiedziałam, że córka nie chce tego dziecka i zostawiła je nam.

Czułam fizyczny ból na myśl o oddaniu wnuka. Serce mi pękało, jednak nie mogłam go u siebie zostawić, ponieważ nasze finanse na to nie pozwalały. Zdecydowałam się zadzwonić do byłego męża i prosić go o pomoc. Wspólnie podjęliśmy decyzję, że były mąż ma lepszą sytuację materialną i będzie w stanie zapewnić wnukowi wszystko, czego będzie potrzebował.

Jestem świadoma swoich błędów finansowych. Chciałam pomóc dziecku, nie chciałam źle. Musiałam mierzyć się z 10 wierzycielami, którzy bezkompromisowo atakowali mnie z każdej strony. Mam nadzieję, że mój wniosek zostanie rozpatrzony pozytywnie, a ja znów będę mogła odetchnąć. Żywię również głęboką nadzieję, że uda mi się kiedyś dotrzeć do córki, abyśmy mogły znów szczerze porozmawiać.

Jesteśmy otwarci na rozmowę z Tobą. Skontaktuj się z nami.

Każda historia jest inna, tak jak i jej bohater. Zrób pierwszy krok do nowego życia i pozostaw swoje dane. Skontaktujemy się z Tobą i znajdziemy rozwiązanie.

Zostaw kontakt, oddzwonimy