66hsqjleqe53d4r4vo05aghtyqo5tl

Mam na imię Jarosław, mam 49 lat i mieszkam w Gorzowie

8 lutego, 2021
Autor: Adam

Nigdy nie chciałem, żeby moje życie wyglądało w ten sposób i żebym musiał wyciągać rękę po pomoc. Koleje losu chciały jednak inaczej, przez co wpadłem w straszne problemy finansowe

Nigdy nie chciałem, żeby moje życie wyglądało w ten sposób i żebym musiał wyciągać rękę po pomoc. Koleje losu chciały jednak inaczej, przez co wpadłem w straszne problemy finansowe. Początki były niewinne. Miałem w sobie chęć nauki, więc zaraz po szkole poszedłem na studia, gdzie poznałem swoją żonę – Monikę. Rok później urodził się nam syn, a przez brak finansów, musieliśmy wprowadzić się do jej rodziców. Teściowe przyjęli nas z otwartymi ramionami, natomiast czułem, że jesteśmy dla nich ciężarem, chociaż nie mówią tego głośnio. Postanowiłem przejść na studia zaoczne, żeby mieć czas na pracę. Chciałem tym samym wyprowadzić się od teściów i dać nam przestrzeń do życia. Czułem się odpowiedzialny za rodzinę. Udało mi się dostać pracę przy budowie. Nie byłem żadnym specjalistą, więc byłem tam raczej w charakterze pomocy.

W tygodniu pracowałem, natomiast w weekendy pilnie się uczyłem. Praca była ciężka i nierzadko, gdy tylko wracałem do domu, padałem na twarz i zasypiałem. Żona była ogromnym wsparciem i dbała o nasze dziecko.

Mój ojciec zawsze lubił wywierać na mnie wpływ. Dziś wiem, że nie powinienem się zgadzać na jego propozycję. Od zawsze odnosiłem wrażenie, że ojciec czuje nade mną wyższość, a ja nigdy nie potrafiłem się mu przeciwstawić. Za jego namową otworzyłem spółkę z synem jego kolegi. Firma zajmowała się sprzedażą konstrukcji stalowych. Ja zajmowałem się kwestiami związanymi z transportem, kadrą prawniczą oraz całą logistyką. Kolega zajmował się finansami i wszelkimi rozliczeniami. Firma jakoś szła i przynosiła znikomy zysk, dlatego nie rezygnowałem z pracy w budowie, ponieważ przynosiła ona dodatkowy dochód, który był dla nas niezbędny – Monika była w drugiej ciąży.

Niestety decyzję o pozostaniu w budowlance przypłaciłem zdrowiem, a mało by brakowało, że i życiem. W 2003 roku spadłem z rusztowania w bardzo niefortunny sposób, doznając wstrząsu mózgu, łamiąc nogi i żebra oraz wybijając zęby. Trafiłem do szpitala na kilka miesięcy, ponieważ obrażenia były na tyle rozległe, że musiałem być pod ciągłą obserwacją. Straciłem przez to możliwość jakiegokolwiek zarobku, a z firmy wyłączyło mnie to na prawie rok.

Gdy wróciłem do firmy, zastałem tam całkowity chaos. Syn kolegi ojca kompletnie nie poradził sobie z logistyczną częścią prowadzenia firmy. Ponad to nie porozliczał istotnych faktur, co przełożyło się na zaległości w Urzędzie Skarbowym. Próbowałem ratować działalność, ale wspólnik działał jakby pod prąd. Nie brał pod uwagę mojego zdania i sam podejmował mało logiczne decyzje bez mojej wiedzy. Doprowadziło to do rozłamu spółki. Wspólnik zgodził się odejść, a ja chcąc dobrze zacząłem ratować firmę. Ale to było jak gaszenie pożaru łyżeczką wody.

Kolejnym gwoździem do trumny był kryzys, który przyszedł w 2008 roku. Obroty spadły o 80%, a kontrahenci koniecznie chcieli uregulowania zobowiązań w trybie natychmiastowym, ponieważ sami byli w trudnej sytuacji. Nie tylko firma wisiała na włosku, ale także nasze małżeństwo. Żona czuła się sfrustrowana całą sytuacją, a ja nie mogłem nic z tym zrobić. Nigdy nie chciałem tego robić, ale bez wiedzy żony zaciągałem zobowiązania, aby dać jej na chleb dla dzieci. Nie mogłem sobie z tym wszystkim poradzić. Miałem ból brzucha, gdy otwierałem rano oczy. Bałem się każdego dnia, bo z każdym kolejnym było tylko coraz gorzej.

U naszych drzwi stanął komornik, który dokonał skutecznej licytacji naszego domu w roku 2018. Musieliśmy się z niego wyprowadzić. Nie było nas stać na najem, więc wróciliśmy w czwórkę do rodziców. Od roku 2012 jestem pod stałą opieką psychiatry. Gdybym nie przyjmował leków to nigdy bym nie zasnął. Pomagają przy ciężkich stanach depresyjnych i atakach paniki. Żona mimo, że mieliśmy nasz wewnętrzny kryzys, jest przy mnie i jestem jej za to bardzo wdzięczny.

Zawsze miałem w sobie chęć pracy. Wypadek wszystko zrujnował i sprawił, że w pewnym momencie nie byłem już w stanie spłacać zobowiązań. Dopiero upadłość konsumencka sprawiła, że po latach mogłem odetchnąć, wolny od zobowiązań. W mojej sytuacji, był to jedyny ratunek, aby zacząć wszystko na nowo.

Jesteśmy otwarci na rozmowę z Tobą. Skontaktuj się z nami.

Każda historia jest inna, tak jak i jej bohater. Zrób pierwszy krok do nowego życia i pozostaw swoje dane. Skontaktujemy się z Tobą i znajdziemy rozwiązanie.

Zostaw kontakt, oddzwonimy