66hsqjleqe53d4r4vo05aghtyqo5tl

Mam na imię Sławomir – pochodzę z malutkiej miejscowości w województwie zachodniopomorskim

15 lutego, 2021
Autor: Adam

Moja historia nie jest wyjątkowa, natomiast ciąg wydarzeń jaki jej towarzyszył, sprawił, że dziś nie jestem już tak ufnym człowiekiem jak kiedyś

Moja historia nie jest wyjątkowa, natomiast ciąg wydarzeń jaki jej
towarzyszył, sprawił, że dziś nie jestem już tak ufnym człowiekiem jak
kiedyś. Mimo, że wciąż wierzę w ludzi, to stałem się mocno zdystansowany
i długo badam czy mogę komuś zaufać.
Mam na imię Sławomir – pochodzę z malutkiej miejscowości w województwie
zachodniopomorskim. Kilka lat wychowywał mnie tylko ojciec, ponieważ
mama zmarła, gdy miałem zaledwie 10 lat. Ojciec starał się zapewnić mi
wszystko, jednak wieczorami wychodził z niego smutek spowodowany żałobą.
Pamiętam, że niejednokrotnie zaglądał do kieliszka co tylko pogłębiało
problem.
Gdy skończyłem 16 lat, moja ciotka z większej miejscowości zaproponowała
pomoc w postaci przygarnięcia mnie do siebie, żebym mógł pójść do
liceum. To dzięki niej mogłem kontynuować edukację . Gdy skończyłem
szkołę, poszedłem do swojej pierwszej pracy. Byłem magazynierem w
sklepie spożywczym. Na moje ówczesne potrzeby, zdecydowanie wystarczało.
Niedługo potem poznałem kobietę, która została moją żoną. Nim tak się
jednak stało, postanowiłem o wyprowadzce na wynajmowane mieszkanie, aby
zapewnić nam choć trochę przestrzeni.
Dopóki byliśmy sami i oboje pracowaliśmy, wystarczało na wszystko co
konieczne i nawet jeszcze trochę zostawało na drobne przyjemności. Gdy
żona oznajmiła, że jest w ciąży, wiedziałem, że nasze pensje nie
wystarczą na wszystkie wydatki. Zdecydowaliśmy wówczas, że musimy kupić
mieszkanie, gdzie będziemy wychowywać nasze dziecko. Miało to nam
zapewnić bezpieczeństwo oraz stabilizację.
Wziąłem kredyt hipoteczny i w niedługim czasie mogliśmy się wprowadzić
do swoich czterech kątów. Z obawy o brak środków, postanowiłem wyjechać
do pracy za granicę. Zarabiałem nienajgorsze pieniądze kosztem braku
mojej osoby w Polsce przy rodzinie. Gdy urodziła się nasza córka, byłem
najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem. Jednak priorytety nakazywały
nie poddawać się emocjom, więc cyklicznie wyjeżdżałem do pracy na kilka
tygodni. Miałem wyrzuty sumienia, że zostawiam żonę samą z dzieckiem,
ale wiedziałem (i miałem nadzieję, że ona również to rozumie), że muszę
to zrobić dla dobra naszej rodziny.
Przyszedł jednak kryzys w pracy i zostałem zmuszony do powrotu do
Polski. Od razu zacząłem szukać nowego zajęcia, aby nie tracić płynności
finansowej. Nie zauważyłem, że oddalamy się z żoną co raz bardziej.
Któregoś wieczoru oznajmiła, że odchodzi i zabiera dziecko. Nie
rozumiałem co spowodowało taką decyzję, przecież zawsze tak bardzo się
starałem, aby wszystko było dobrze oraz, żeby niczego im nie brakowało.
Wyjaśniła, że uczucia dawno wygasły i nie potrafi tego dłużej ciągnąć.
To był cios prosto w serce. Zostałem sam.
Dodatkowo zobowiązania musiały być regularnie opłacane. Łapałem się
każdej możliwej pracy, żeby sobie z nimi poradzić, ale nie wystarczało
to na jednoczesne pokrycie długów i codzienne życie. W chwili załamania
zaciągnąłem kolejne zobowiązania, aby spłacić poprzednie i w ten sposób
wpadłem w pętlę. Wierzyłem, że to chwilowy stan, który się skończy, gdy
tylko uda mi się znaleźć jakąś porządną pracę. Tak się jednak nie stało.
Była żona dodatkowo pozwała mnie o alimenty na dziecko w wysokości 400
zł miesięcznie. Nie byłem w stanie poradzić sobie z ratami, alimentami i
codziennym życiem. Zacząłem się frustrować i oskarżać cały świat o swoje
niepowodzenia.
Tak jak wspominałem wcześniej, stałem się osobą niedostępną i mocno
zdystansowaną. Zdarzyło się odrzucić kilka obiecujących relacji. Bałem
się kolejnej zdrady i czułem, że kolejnego ciosu mógłbym nie przeżyć.
Jestem sam sobie.
Zdecydowałem się na upadłość konsumencką, ponieważ moje obecne
zobowiązania przewyższają wartość mieszkania, które posiadam.
Stwierdziłem też, że nie chcę w nim dłużej mieszkać, ponieważ przywołuje
przykre wspomnienia. Wiem, że gdybym sprzedał je sam to zostałbym bez
mieszkania i z długami. Gdy tylko uporam się z trudnościami w Polsce,
chcę poszukać szczęścia za granicą. To będzie dla mnie nowy rozdział.

Jesteśmy otwarci na rozmowę z Tobą. Skontaktuj się z nami.

Każda historia jest inna, tak jak i jej bohater. Zrób pierwszy krok do nowego życia i pozostaw swoje dane. Skontaktujemy się z Tobą i znajdziemy rozwiązanie.

Zostaw kontakt, oddzwonimy