66hsqjleqe53d4r4vo05aghtyqo5tl

Powrót do równowagi

30 listopada, 2020
Autor: Adam

Gdy w jednej chwili tracisz wszystko – zdrowie, rodzinę i stabilność – tracisz część siebie.

Gdy w jednej chwili tracisz wszystko – zdrowie, rodzinę i stabilność – tracisz część siebie.  Mam na imię Paweł. Nie jestem nikim szczególnym – ot prostym obywatelem, który jak każdy chciał być szczęśliwy. Pracowałem, miałem narzeczoną, zarabiałem nie najgorzej. Starczało na wszystko co konieczne, a i nawet udało się raz w roku wyjechać na wakacje za granicę. Miałem wiele planów, m.in. ślub w najbliższym czasie i być może zostanie tatą.
Wszystkie moje marzenia przestały mieć znaczenie, gdy pewnego wrześniowego wieczora trafiłem do szpitala w stanie ciężkim. Zostałem potrącony na pasach przez nietrzeźwego kierowcę. Niewiele pamiętam z tego wydarzenia, jedynie silny rozrywający ból w klatce piersiowej i masę świateł. Konsekwencje wypadku były takie, że straciłem władzę w nogach i jakąkolwiek stabilność psychiczną. Wówczas całkowicie zamknąłem się w sobie, codziennie walczyłem sam ze sobą, aby przetrwać kolejny dzień. Stałem się apatyczny, nie chciałem wówczas myśleć o życiu. Nic mnie nie uszczęśliwiało. Cóż mi po tym, że kierowca trafił do więzienia skoro to nie zwróci mi zdrowia?
Niewątpliwie – byłem w tym czasie nie do zniesienia. Kolejnym ciosem było odejście narzeczonej. Do dziś mam poczucie, że nie chciała być z kaleką. Zostałem sam, na niedługo. W krótkim czasie zaczęli odzywać się windykatorzy. Moje zobowiązania zaciągnięte przed wypadkiem generowały duże odsetki ze względu na moją niezdolność do ich opłacania.
Walka o odszkodowanie zmuszała mnie do kontaktu z ludźmi, którego tak bardzo wtedy nie chciałem. Wiedziałem jednak, że nie mam wyjścia. Moje zadłużenia osiągnęły wysokość bliską 100 tysięcy złotych, z którymi bez problemu bym sobie poradził, gdyby nie wypadek. Sprawa ciągnie się do dziś, a pieniędzy wciąż nie ma.
Nie widziałem dla siebie szansy, kompletnie utonąłem w wezwaniach do zapłaty – nikt nie chciał mnie zrozumieć. Nie było dnia, żebym nie myślał o samobójstwie. Każdy kolejny otwierany przeze mnie list, powodował mdłości. W końcu przestałem nawet wyciągać je ze skrzynki.
Nie miałem nikogo kogo mógłbym poprosić o pomoc, więc trwałem w swojej bezsilności całkowicie sam.
Dopiero, gdy pierwszy raz od wielu miesięcy wyciągnąłem rękę prosząc o pomoc – otrzymałem ją bezapelacyjnie. Zgłosiłem się do kancelarii, żeby dowiedzieć się więcej o upadłości konsumenckiej. Nie wiem kiedy ostatni raz ktoś się mną zaopiekował, powiedział dobre słowo i realnie pomógł. Mój stan psychiczny nie był najlepszy – uświadomiono mnie, że terapia jest podstawą, która pozwoli mi uporać się z demonami przeszłości.
Zdecydowałem się na terapię, a w konsekwencji na działanie. Mój wniosek został napisany na podstawie moich traumatycznych przeżyć, z którymi musiałem się po raz kolejny zmierzyć – raz a dobrze. Nie wiem co przeraża mnie bardziej – to, że nie miałem nikogo wokół siebie kto mógłby mnie wesprzeć czy to, że zrobili to zupełnie obcy mi ludzie. Odzyskałem wiarę w siebie.

Jesteśmy otwarci na rozmowę z Tobą. Skontaktuj się z nami.

Każda historia jest inna, tak jak i jej bohater. Zrób pierwszy krok do nowego życia i pozostaw swoje dane. Skontaktujemy się z Tobą i znajdziemy rozwiązanie.

Zostaw kontakt, oddzwonimy