66hsqjleqe53d4r4vo05aghtyqo5tl

Święta są symbolem bliskości, radości i czasu spędzonego z rodziną

17 grudnia, 2020
Autor: Adam

Wspólne szykowanie potraw, ubieranie choinki i pakowanie prezentów tworzą niepowtarzalną aurę wokół tego czasu. Pewnie dlatego przez wielu jest on tak mocno wyczekiwany w ciągu roku.

Zbliżające się Święta są symbolem bliskości, radości i czasu spędzonego z rodziną. Wspólne szykowanie potraw, ubieranie choinki i pakowanie prezentów tworzą niepowtarzalną aurę wokół tego czasu. Pewnie dlatego przez wielu jest on tak mocno wyczekiwany w ciągu roku.
Niestety nie dla wszystkich. Jest wiele osób, które w tym czasie czują się wyjątkowo osamotnione. Mam na imię Maria, jestem emerytką ze Szczecina, której rodzina rozjechała się na wszystkie strony świata. Nawet nie wiedzą na jakie decyzje porwałam się w ostatnim czasie.
Zaczynając jednak od początku – zawsze miałam bardzo ugodowy charakter co niejednokrotnie pokazało, że łatwo przez to wpaść w problemy. Nie lubię się kłócić, wolę przytaknąć niż dolewać oliwy do ognia. Mój były mąż chętnie ten fakt wykorzystywał namawiając mnie na wzięcie kilku niewielkich zobowiązań, rzekomo na bardzo potrzebne sprzęty remontowe. Miał on zawsze problem z usystematyzowaniem swojego zatrudnienia. Nie mógł wytrzymać nigdy dłużej niż rok w jednej pracy. Wówczas ustalił, że będzie zajmował się remontami. Na świecie był już nasz syn. W ten sposób zgodziłam się na wzięcie swojego pierwszego zobowiązania, nie zdając sobie sprawy z tego jak bardzo będzie to dla mnie zgubne.
Dla mnie oczywistością było to, aby zadłużenie spłacić – skoro pożyczyłam to powinnam oddać. Mąż na długo nie zagrzał miejsca w budowlance. Sprzęty zostały sprzedane za marne grosze, których nie zobaczyłam, a dług został i w zastraszającym tempie zaczął rosnąć.
Moją ugodowość można uznać za słabość charakteru, ale ja nie potrafiłam zareagować asertywnie na jego kolejne pomysły, które wyjątkowo szybko wprowadziły mnie w kolejne problemy. Gdy syn podrósł postanowiłam podjąć pracę, aby podreperować budżet. Mąż niewiele pomagał czy w finansach czy domu. Nawet będąc w drugiej ciąży, pracowałam nadal sprzątając korytarze uczelni, aby wystarczyło na życie.
Nie wiem gdzie uciekła moja młodość i radość. Pewnego dnia obudziłam się obok człowieka, którego już nie kochałam mając blisko 55 lat. Tonąca w długach nie do spłacenia, kompletnie rozdarta i samotna. Jego obecność sprawiała, że czułam się osaczona. Pierwszy raz zadziałała u mnie asertywna postawa dlatego od razu zadecydowałam o rozwodzie. Nie było łatwo, ale gdy człowiek zrozumie, że to jest czas na zmiany to nic go nie zatrzyma.
Nasza trójka dzieci, już dorosłych, rozjechała się. Poznali drugie połówki i praktycznie zniknęli co spowodowało dziurę w sercu matki. Nie wiem jak mogło do tego dojść, że kontakt doszczętnie zanikł. Telefon na kilka minut raz na dwa miesiące, ponieważ nie mają czasu – zaganiani, zajęci, zapracowani i zakochani.
Niedługo potem poznałam mężczyznę mojego życia, który rozumiał mnie jak nikt. Pomagał w trudach dnia codziennego, a nawet w spłacie zobowiązań, które ciągle wisiały mi nad głową niczym czarne chmury zwiastujące porywistą burzę. Był to człowiek równie ugodowy jak ja, pogodny, wyrozumiały, zaradny i uczciwy. Znosił dla mnie wiele i jak nikt sprawiał, że czułam się kochana i szanowana. Nigdy wcześniej tego nie doświadczyłam wręcz tym szczęściem się zachłystując. Na chwilę poczucie osamotnienia zniknęło pozwalając na chwilę oddechu. Wierzyłam, że to się uda. Miałam nadzieję, że weźmiemy ślub i w końcu spędzę resztę życia z osobą, na którą czekałam przez ponad pół wieku.
Jego śmierć była dla mnie ciosem, z którym nie potrafię poradzić sobie do dziś. Rak zabrał go szybko. Za szybko. Nie mieliśmy czasu na nic. Nasze wspólne życie zakończyło się zaledwie po dwunastu latach. Do dziś czuję ból, gdy o tym myślę. Znów zostałam sama bez cienia nadziei na ratunek.
Moja emerytura nie mogła jednocześnie pokryć raty zobowiązań i kosztów utrzymania. Zaczęłam panikować, a jak to się mówi – tonący brzytwy się chwyta. Nie mając pomocy ze strony rodziny, zdecydowałam się na pożyczkę. Przedłużyła ona jedynie okres wegetacyjny, w którym obecnie się znalazłam. Wróciły nocne koszmary, bezsenność, smutek i apatia. Wróciły do mnie wszystkie demony przeszłości triumfalnie obwieszczając swoje nadejście.
Gdy którejś jesiennej szarówki jechałam strapiona na pocztę, zobaczyłam przez szybę autobusu reklamę upadłości konsumenckiej. W pierwszej chwili było to dla mnie nic nieznaczące hasło, ale wpadło mi ono tak mocno w głowę, że zaczęłam szukać. Znalazłam firmę tu w Szczecinie, która pomaga w jej ogłoszeniu.
Poszłam na bezpłatną konsultację, aby dowiedzieć się więcej i dziś jestem w zupełnie innym punkcie swojego życia. Naprawdę nie wierzyłam już w żadne logiczne rozwiązanie w moim przypadku, bo ilość negatywnych doświadczeń za bardzo zatarła mi już rzeczywistość. Byłam wówczas bardzo wycofana i skryta, jednak pozwoliłam sobie na wylanie emocji na spotkaniu z doradcą.
Prawnik w oparciu o moją historię sporządził wniosek do Sądu, który już po kilku tygodniach został rozpatrzony pozytywnie. Gdybym jeszcze kilka lat temu usłyszała, że nasze państwo pozwala na umorzenie zadłużeń to nigdy bym w to nie uwierzyła. Dziś widzę, że z pomocą odpowiednich osób naprawdę można do tego doprowadzić. Niedługo zacznie się właściwy proces oddłużania, a ja nie posiadam się z radości.
Żywię nadzieję, że dzieci przypomną sobie o matce i choć jedne święta spędzimy razem.

Jesteśmy otwarci na rozmowę z Tobą. Skontaktuj się z nami.

Każda historia jest inna, tak jak i jej bohater. Zrób pierwszy krok do nowego życia i pozostaw swoje dane. Skontaktujemy się z Tobą i znajdziemy rozwiązanie.

Zostaw kontakt, oddzwonimy